wtorek, 5 lutego 2013

Powrót do życia z wyzwaniem w tle ;)

Wiem, wiem, dawno mnie tu nie było. Jednak celowo nie pisałam, bo "po pierwsze primo" potrzebowałam odetchnąć od blogowania, "po drugie primo" styczeń był zakręcony, gdyż, jak wspominałam Wam już w poprzednich postach - wiązał się z przeprowadzką. I tak oto - jestem już po. Dużo się działo przez ten czas i dlatego wolałam na spokojnie, jak teraz, usiąść sobie z czystym umysłem i pisać. Styczeń był dla mnie bardzo stresujący (szczególnie końcówka, gdzie sama przeprowadzka dostarczyła nam mnóstwa niespodzianek i wrażeń) i ciężko mi było usiąść sobie i pisać posty, docelowo ustanowiłam sobie na ten czas luty. I tak oto jestem. Fakt, jeszcze dużo rzeczy mam w kartonach, ale to co najważniejsze - jest ze mną - spokój.


Dzisiaj zauważyłam, że przecież początek lutego a co za tym idzie - Wyzwanie fotograficzne u Uli i pierwszy temat (nadrabiam zaległości) w sam raz dla mnie: COŚ  NOWEGO. A więc dla mnie wszystko jest nowe- miejsce, mieszkanie, palenie w piecyku, ludzie, język (inny dialekt, który ciężko mi zrozumieć).


To mój nowy widok z okna. Muszę przyznać, że co jak co, ale widoki są tu cudne!




 Południowe Niemcy, góry, małe miejscowości jakby zbudowane na bazie domków, piękne krajobrazy, inna mentalność. Póki co bardzo mi się tu podoba. Czekam na odpowiednią pogodę, to zrobię więcej zdjęć. Od kilku dni u nas tylko śnieg, deszcz i wiatr. A dzisiaj nawet zagrzmiało! Burza w lutym, kto to widział?! Ostatnie 3 zdjęcia robione były telefonem w dzień przyjazdu na miejsce. Wówczas była wręcz wiosenna pogoda.




2 komentarze: